Rozdział czwarty

Od Autorek : O kolejnych rozdziałach informujemy na Fanpage. Po długiej przerwie nareszcie powracamy z kolejnym rozdziałem.! Mamy nadzieje, ze ktoś na niego czekał... jedno jest pewne -nie pożałuje :) miłego czytania. Xoxo

Zastanawiałam się tylko, czemu taki śliczny chłopak stoi na ulicy z tabliczką FREE HUGS zamiast być na pokazie mody lub na sesji zdjęciowej. Postanowiłam go o to zapytać.
- Czemu tak śliczna istota jak ty jest tutaj, przecież powinna być w innym miejscu. – powiedzieliśmy równoczeniśnie. To dziwne że pomyśleliśmy o tym samym.  Postanowiłam pierwsza zacząć.
- Poszłam o apteki po leki a teraz wracam do domu.
- A ja zostałem sam w tak wielkim mieście i nie miałem się do kogo przytulić więc wyszedłem na ulice i robię to co robię…  Mógłbym cie odprowadzić? Nie chciałbym aby tak piękna dziewczyna jak ty chodziła sama po Londynie. – wzrokiem przeleciał mnie od góry do dołu.
- Yyy no wiesz wolałabym sama wrócić. – nie chciałam żeby dowiedział się że jak na razie przebywam w schronisku.
- Ale dlaczego? – nagle posmutniał a jego wspaniały uśmiech zniknął z twarzy i został zastąpiony grymasem.
- Innym razem ci to wytłumaczę… - postanowiłam dodać mu otuchy.
- To będzie inny raz? – kolejny raz się rozweselił. Robił to tak wspaniale że i ja odzwazjemniłam jego uśmiech chociaż wcale nie miałam na to ochoty.
- Tak daj rękę to zapiszę ci mój numer. – wyjęłam długopis i zapisałam swój numer na jego nadgarstku… podpisałam się jeszcze imieniem na dole.  – A teraz muszę lecieć. Do zobaczenia. – pomachał na pożegnanie.
- Do zobaczenia Ashley. – on wiedział jak mam na imię a ja nawet nie zamierzałam o to zapytać, co ze mnie za idiotka.  
Zmęczona myślą o tym, w jakich aktualnie warunkach przebywam, spojrzałam kolejny raz na wyświetlacz mojego telefonu. Czekałam... ale na co? Jak głupia miałam nadzieję, że ten uroczy blondyn, którego wczoraj zupełnie przypadkiem spotkałam, stanie się moim księciem z bajki, zabierze mnie z tego okropnego miejsca. Towarzystwo tych ludzi, przyprawiało mnie o dreszcze. Chciałam wyjść do parku, gdziekolwiek, byle jak najdalej od tych ludzi. Przeziębienie zaczęło ustępować, ale wolałam nie ryzykować i pozostałam w tym okropnym miejscu. Ale nareszcie stało się to, na co tak długo czekałam. W kieszeni moich jeansów poczułam wibrację, to był sms od chłopaka z tabliczką :
''Hey. Tak szybko się wczoraj rozstaliśmy, że nawet się nie przedstawiłem. Jestem Niall. Mam propozycję, może chciałabyś się jutro ze mną spotkać? Chyba że już się z kimś umówiłaś, bo wiesz, taka ładna dziewczyn jak ty pewnie ma wielu adoratorów xx ''
Czytając go, uśmiech nie mógł zejść mi z twarzy. A więc to Niall - pomyślałam. Bardzo szybko mu odpisałam:
''Hey Już myślałam, że nie napiszesz. Bardzo chciałabym się spotkać. To może jutro w Hyde Parku, bo dzisiaj niezbyt dobrze się czuję?''
W odpowiedzi otrzymałam tylko ':D'. Byłam bardzo szczęśliwa. Nie mogłam się doczekać jutrzejszego spotkania. Położyłam się na łóżku, i tylko rozmyślałam o tym, jak znajdę pracę. Postanowiłam, że następnego dnia przed spotkaniem z Niallem, obejdę miasto i sprawdzę, czy gdziekolwiek poszukują pracownika. Przecież od kilku dni jestem już pełnoletnia, więc nie powinno być większych problemów. Nim się obejrzałam, nadszedł wieczór. Zjadłam kupioną wcześniej bułkę z jogurtem. Z uczuciem odrażenia, wzięłam szybki prysznic i położyłam się spać. Następnego dnia wstałam bardzo wcześnie. Ubrałam się w czyste ubrania, wzięłam gitarę i poszłam do miasta. Myślałam, że jeżeli potrafię grać na gitarze i dobrze śpiewam, zostanę przyjęta do pracy w restauracji. Niestety myliłam się. Gdy szłam, chyba ostatnią z ulic, których w tej części Londynu jeszcze nie odwiedziłam, w oknie piekarni, zobaczyłam ogłoszenie. Poszukiwano młodej osoby, która będzie stać przy kasie. To była moja ostatnia deska ratunku. Postanowiłam spróbować swoich sił. Gdy weszłam do środka, zobaczyłam staruszkę stojącą za ladą. 

2 komentarze: