Rozdział dziesiąty

Od autorek : Tak postanawiamy zmienić wygląd naszego bloga... Zmiany powinny nastąpić do czwartku. Następny rozdział pojawi sie dopiero w piątek. Bardzo przepraszamy za opóźnienie ale są wakacje, znaczy ostatnie dwa tygodnie wakacji. Tuśka oraz Lulu chcą je jak najlepiej wykorzystać i mają jeszcze kilka rodzinnych spraw. Mam nadzieję że się nie obrazicie. Ale w zamian tego rozdziału co miał być w środę on pojawi się jutro wieczorem a kolejny w poniedziałek rano. :D 
Bye,Bye...!!! See you soon xx.


*Oczami Nialla*
 A więc tak chce mnie przeprosić? Tak żałuje? Pewnie ten jej pocałunek wcale nie był ustawiony? Pewnie są parą i tylko sie ze mnie śmieją!''
-Widzę, że przeszkadzam. To może już pójdę.- wręcz wykrzyczałem
-Hey Niall. Dobrze że jesteś, ja wła..
-Właśnie widzę, co robiłaś!-przerwałem jej w pół słowa- Na pewno chciałaś mnie przeprosić?? A może miałem tu przyjść tylko po to, żebyście mogli się ze mnie pośmiać, co? Mogliście mi tego oszczędzić! Może to takie trudne do zrozumienia, ale ja też mam uczucia!!
Nie mogłem się opanować. W końcu, gdy uznałem, że te krzyki nie mają sensu, wybiegłem na ulice Londynu. Chciałem znaleźć się jak najdalej od niej, od NICH! Biegłem, ile sił w nogach. Moje życie nagle straciło sens. Nie wiem co mnie napadło, ale Ash była kimś wyjątkowym, i jak się okazało, kimś, kto z łatwością bawi się ludzkimi uczuciami. Miałem dość ludzi, którzy nie mogli przestać się na mnie gapić! Miałem dość tego świata! Biegnąc przez London Bridge coś przyszło mi na myśl. Może z tym wszystkim skończyć? Jaki sens jest w byciu całkiem samym? Podszedłem do barierki i złapałem się jej.
-To już koniec. Nigdy więcej!-powiedziałem do siebie.
*oczami Ash*
Niall wszedł do piekarni w najmniej oczekiwanym momencie. Źle skojarzył fakty i pomyślał, że ja i Harry... Nie mogłam tego tak zostawić.
-Harry, ja biegnę go szukać. Mam nadzieję, że mnie rozumiesz. Poradzisz sobie chyba?
Nie czekając na odpowiedź pobiegłam za chłopakiem. Oddalił się ode mnie chyba o kilometr, ale nie widział mnie. Nie przestawałam go gonić. Wiedziałam, że od tego dużo zależy. Gdy przekroczyłam początek London Bridge, zobaczyłam go. Stał, więc myślałam, że odpoczywa, ale on złapał balustradę i wyszedł na drugą stronę.
-Nie Niall, proszę!! - Krzyczałam z całej siły, i najszybciej jak mogłam, podbiegłam do niego- Dlaczego chcesz to zrobić? Proszę nie! Niall, ja cię kocham! Nie możesz.... ja nie mogę cię stracić! To w piekarni, ja nie jestem z Harrym! Przeciż on.. woli chłopaków!- Niall odwrócił się twarzą do mnie.

-Czy ty powiedziałaś, że mnie KOCHASZ? -spytał z wyrazem zdziwienia na twarzy.
-Tak, dobrze słyszałeś głupku!
Wtedy Niall zbliżył swoją twarz do mnie i złączył nasze usta. To był chyba najdziwniejszy pierwszy pocałunek w historii świata.
-A teraz złaź stamtąd!
Chłopak posłuchał mnie, ale jak przystało na takiego głuptasa, przekładając nogę przez barierkę, potknął się i przewrócił. Zaczęłam się śmiać, bo nie wyglądało to na nic poważnego. Chłopak nie wstawał, więc sama chciałam go podnieść. Gdy złapałam za jego głowę, żeby ją odwrócić, poczułam coś dziwnego. Wyciągnęłam rękę i zobaczyłam na niej krew. Bardzo się przestraszyłam. Szybko odwróciłam chłopaka, miał zamknięte oczy. Szarpałam go, żeby się ocknął, ale to nic nie dało. Szybko wyciągnęłam telefon i wykręciłam numer pogotowia ratunkowego. Karetka zjawiła się po niecałych 5 minutach. Zabrali chłopaka do szpitala. Pojechałam tam razem z nimi. Nialla zabrali do jakiejś sali, a mi kazali czekać na korytarzu. To czekanie było dobijające. Nikt nie raczył przyjść i powiedzieć mi w jakim stanie jest Niall, czy jest przytomny... czy żyje.
Czekałam dość długo, bo prawie dwie godziny przed salą, aż w końcu wyszedł lekarz. Od razu do niego podbiegłam i zapytałam co z Niallem.
- Pani jest z rodziny? – zapytał Doktor Hente.
- Nie, ale jestem jego przyjaciółką… - nie wiedziałam co powiedzieć, kim ja w ogóle dla niego byłam? Może przesadzałam ze słowami? Ale przecież on mnie pocałował! – yy.. przywiozłam go tutaj.
- Aha, nie powinienem pani nic mówić o jego stanie.. Ale czeka pani już tutaj długo, powiem pani ale nie może pani na mnie donieść. Dobrze? – zapytał z niepewnością na co tylko kiwnęłam głową, czekając tutaj przygotowałam się na najgorsze wiadomości. – Pan Niall uderzył czaszką o twarde podłoże i trochę się poobijał. Ale to raczej nic poważnego, tylko trochę krwi mu poleciało… - uśmiechnęłam się i poczułam tak jakby ulgę, bo to przeze mnie chciał skończyć z mostu. – Jeśli pani chce może pani do niego wejść. – wskazał numer sali a ja tylko podziękowałam i poszłam tam.
Kiedy weszłam do środka zobaczyłam Nialla siedzącego na łóżku i rozmawiającego z jakąś pielęgniarką. Kiedy podeszłam bliżej, z twarzy Horana zniknął uśmiech a pielęgniarka odwróciła się w moją stronę. Wtedy dopiero się zorientowałam że to dziewczyna z mojej szkoły, NAJŚLICZNIEJSZA… tak mówią na nią wszyscy chłopcy w szkole. 
- Ooo, Ashley jak miło cię widzieć, czemu nie chodzisz do szkoły? Co twój ojciec cię zgwałcił, dlatego nie chodzisz do szkoły? Boisz się że ktoś się dowie? – zapytała ta wredota, Melissa. 
- Nie twoja sprawa, a ty co tutaj robisz? – byłam ciekawa jakie znajdzie wytłumaczenie.
- Miałam tak dobre oceny, że pozwolili mi nie chodzić do szkoły. Zdałam tak jakby przed końcem roku. – i znowu zaczyna się wychwalać, mam tego dosyć. – a teraz nie przeszkadzaj mi muszę zająć się tym przemiłym pacjentem.  – poszłam na drugą stronę łóżka żeby dać jej pełną swobodę. Niall tylko spojrzał na mnie, wyczekując odpowiedzi że to co powiedziała Melissa jest nie prawdą. 
- Porozmawiamy później Niall, to złe miejsce na takie rozmowy. – szepnęłam mu tylko na ucho.
- Wszystko już z tobą w porządku, możesz wrócić do domu. – powiedziała pielęgniarecza i odsunęła się od niego aby mógł wstać. 

1 komentarz: