Rozdział ósmy

Od autorek : Na waszą prośbę przedłużyłyśmy trochę rozdział... Taka długość wystarczy czy ma być jeszcze dłuższe? Rozdział był pisany wieczorem więc z góry przepraszamy za błędy. A już co do niego : Jak myślicie sprawy Nialla i Ashley się ułożą będą razem? Co z Harrym i Ashley, będą przyjaciółmi?
Tuśka ma już pomysł na kolejny rozdział (teraz będzie jej kolej), a to wszystko przez jedno demo piosenki <3 Życzcie jej weny. Przepraszamy za opóźnienie i do napisania Xx.

*Oczami Hazzy*
- To twój portfel? – zapytałem tak prosto z mostu.
- Tak, a co ci do tego?
- Taki sam miała wczoraj Ash… czy ty jej przypadkiem jej nie ukradłeś? – moje podejrzenia były słuszne. – Nie sądzisz że powinieneś jej go oddać? – nie wiem jakim on był człowiekiem ale ja nie chciałem być zamieszany w żadną kradzież, gdybym nawet musiał zmusiłbym go do oddania tej rzeczy swojemu właścicielowi.
- Po co? Ma w nim tylko parę funtów i dokumenty… Te drugie mogę jej oddać ale kasa jej po co? Mi bardziej jest potrzebna. - schował go z powrotem do swojej kieszeni…
- Masz do niej numer? Powinieneś do niej zadzwonić i umówić się po czym oddać jej zgubę – palcami zrobiłem gest tak jakbym chciał pokazać cudzysłów.
- Nie mam do niej numeru ale wiem że ten blondyn – przerwałem mu w pół zdania.
- Chodzi ci o Nialla.
- Tak o Nialla on ma jej numer.
- A ja mam do niego więc zaraz się dowiemy jej numer… - wyciagnęłem telefon i wyszukałem kontaktu blondyna. Przyłożyłem telefon do ucha jednak po drugiej stronie usłyszałem tylko : „Użytkownik jest poza zasięgiem lub ma wyłączony telefon prosimy spróbować potem…” momentalnie się rozłączyłem i powiedziałem Liamowi czego się dowiedziałem.
- No to pech, a czekaj ona ma w dowodzie zapisany adres… - wyciągnął z portfela kartę i spojrzał na nazwę ulicy… - Mieszka na London Mews 69 B.
- Wiesz w której to części Londynu? Mam auto zaraz tam pojedziemy… - mówiłem biorąc klucze od piekarni i przed okno wystawiając tabliczkę „ZAMKNIĘTE…”. Szefowa mnie może za coś takiego wyrzucić z pracy, ale wolę ja wylecieć niż Ashley która właśnie powinna być tutaj ze mną.
- Coś mi się wydaje że to przy stacji Paddington, ale to tylko mi się wydaje. – powiedział Liam.
- Ok., zobaczymy tam. – wsiedliśmy do mojego samochodu. Włączyłem radio i odpaliłem silnik… Wyjechaliśmy na zakorkowaną ulicę. Przez całą drogę nie rozmawialiśmy wcale, a dość długo jechaliśmy. Chyba z czterdzieści minut. Kiedy mijaliśmy już stację metro Paddington  w radio usłyszałem że jest  już piętnasta.
- to tutaj tam jest numer 69. – krzyknął nagle Payne , a ja zatrzymałem się, na wstecznym cofnąłem się trochę w tył aby wjechać w odpowiednią uliczkę i zaparkowałem pod samymi drzwiami. Wysiedliśmy z wozu i weszliśmy na korytarz. Szukaliśmy numeru domu B. Znaleźliśmy go po kilku sekundach. Liam jeszcze raz sprawdził czy adres się zgadza po czym zapukał do drzwi. Czekaliśmy chwilę i w końcu otworzył nam ktoś drzwi. To był jakiś starszy facet, wyraźnie nawalony alkoholem bo ledwo stał trzymając się klamki. Postanowiłem odezwać się pierwszy.
- Przepraszam czy tutaj mieszka Ashley Loreent?
- A o co chodzi?
- Bo my , znaleźliśmy jej portfel. – tym razem powiedział Liam, trochę przerobił to co zdarzyło się naprawdę ale po co miał ten facet wiedzieć prawdę?
- Nie ma Ashley. – odpowiedział już bardziej nie miło.
- A można wiedzieć kiedy wróci? – próbowałem złagodzić sytuację.
- Nie wiem, nie obchodzi mnie to. Ona tutaj nie mieszka. – zamknął nam przed nosem drzwi. I tyle starań, żeby jej oddać ten portfel a okazuje się że ona tutaj nie mieszka. Staliśmy tam jeszcze trochę po czym wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy w stronę centrum.
 


*Oczami Nialla*
Właśnie przed chwilą się obudziłem, na zegarku była piętnasta trzydzieści. Hah coś długo sobie pospałem, nie dziwię się mam kaca po wczorajszym piciu… Jak ona mogła mnie okłamywać? Przecież mogła od razu powiedzieć że mieszka w schronisku! Spojrzałem na telefon, okazało się że dzwonił Harry, ten loczek co wczoraj „całował się z przymusu z Ash.”Postanowiłem oddzwonić do niego, być może była to pilna sprawa. 
- Słucham? 
- Cześć to ja Niall, ten blondyn.. Dzwoniłeś do mnie. 
- Tak, wiesz gdzie mieszka Ash? Bo znaleźliśmy jej portfel. - a więc to ona go gdzieś zgubiła. A twierdziła że ktoś jej go ukradł. Kolejne kłamstwo…
- Nie nie wiem. –wiedziałem że w jakimś schronisku ale skoro swojemu koledze z pracy nie powiedziała prawdy, wolałem nie ryzykować i nic nie mówić. – Ale jak chcesz podam ci jej numer. – tak będzie najlepiej.
- Ok., to mów już zapisuję. – podałem numer , rzuciłem krótkie cześć i rozłączyłem się. Głowa bolała mnie strasznie więc zszedłem na dół do kuchni wziąć jakieś tabletki przeciw bólowe a potem powrotem położyłem się do mojego kochanego łóżka i zasnąłem.

2 komentarze: